Obi-wan:
Nie wiem jak to możliwe, że ta zaledwie szesnastoletnia dziewczyna pokonała Ventress. Jestem zły jak pozostali, że ją wypuściła, ale dobrze powiedziała. Jej ta sprawa nie dotyczy. Czuję jakąś dziwną więź między mną a Widmo.
Widmo... Zaledwie tylko tyle o niej wiem, że nazywa się Widmo, albo tak na nią wołają. Muszę... To znaczy musimy z nią porozmawiać.
- Tam jest - Wskazuje Anakin na schodu prowadzące do jakiejś kawiarenki. Siedzi sama głęboko zanurzona w myślach.
Nie zauważa, że się do niej zbliżamy. Po dwóch minutach stoimy na przeciwko niej. Otwieram usta, by ją poinformować, że tu stoimy, ale ona mnie wyprzedza.
- Pani gubernator was szuka - informuje nie podnosząc wzroku.
Pani gubernator inaczej pani burmistrz, albo pani Kenobi. Wszystko się sprowadza, że to moja matka. Nie wiedziałem, że jest tak wysoko w urzędzie Republiki. Byłem niezmiernie zaskoczony, gdy odkryłem prawdę, ale też bardzo szczęśliwy. Ostatni tydzień spędziłem z nią i moją młodszą siostrą Judy.
- Później do niej pójdziemy, teraz chcemy porozmawiać z tobą - oznajmia Mace spokojnym głosem. Dziewczyna podnosi na nas wzrok i wstaje.
- Nie mam wam nic do powiedzenia - Zakłada ręce na piersi. No widzę, że dziewczyna ma charakterek. Zapowiada się ciężka rozmowa.
- A więc... - zaczął niepewnie Anakin - nie jesteś Jedi tak?
- A czy wyglądam na Jedi? - odpowiada pytaniem na pytanie, ale czuć w jej głosie rozdrażnienie. Próbuję wyczuć jej emocje, ale skutecznie mi to utrudnia.
- Nie - odpowiadam spokojnie.
- Pokonałaś Ventress. Wykazałaś się olbrzymią odwagą, sprytem i zręcznością w walce. Wielu Jedi poległo w starciu z nią, ale tobie się udało - przemawia mistrz Windu.
- Uratowałaś wiele osób jesteś...
- Tchórzem - Zerkam na osobę, która to powiedziała. Stoi za Widmem. To Judy. Dziewczyna rozpoznaje głos. Zaciska mocno szczękę i uśmiecha się sztucznie.
- Judy - mówi po woli i z sztucznym entuzjazmem.
- Daruj sobie tą radość. Widzę, że tchórz wyszedł z ukrycia - syczy w kierunku nastolatki.
Widmo:
A było tak dobrze. Rozmowa z Jedi nie była, aż taka zła. Niestety co dobre szybko się kończy.
Judy Kenobi jak zawsze ma idealne wyczucie czasu. A jakby kto inny nazwał mnie tchórzem oberwałby za to. Ale nie oma...
- Tchórz? Nie jestem tchórzem.
- Nie? A jak nazwać kogoś kto ucieka przed problemami i ukrywa się przez tydzień nie wiadomo gdzie i z kim - Opiera ręce na biodrach.
- Miałam sprawy do załatwienia a ciebie nie powinno to w ogóle obchodzić. Ale wiem po co tu przyszłaś.
- Niby po co? - Jej głos jest prowokujący, ale jedyną osobą, która może mnie wyprowadzić z równowagi to pani Kenobi.
- Chcesz mi podziękować za uratowania życia...
- Bzdura, jesteś ostatnią osobą której będę za cokolwiek dziękować!
- A co? Wielcy KENOBI nie dziękują? Nadszarpuje to wasze zasady o honorze i bla bla bla? - pytam akcentując nazwisko.
- Co by to było gdybyś nie wplątała w naszą rozmowę tego nazwiska. Poważnie Widmo masz jakąś obsesje czy co? - Dobrze zna odpowiedź na to pytanie, więc ją ignoruje.
- Miałam sprawy do załatwienia a ciebie nie powinno to w ogóle obchodzić. Ale wiem po co tu przyszłaś.
- Niby po co? - Jej głos jest prowokujący, ale jedyną osobą, która może mnie wyprowadzić z równowagi to pani Kenobi.
- Chcesz mi podziękować za uratowania życia...
- Bzdura, jesteś ostatnią osobą której będę za cokolwiek dziękować!
- A co? Wielcy KENOBI nie dziękują? Nadszarpuje to wasze zasady o honorze i bla bla bla? - pytam akcentując nazwisko.
- Co by to było gdybyś nie wplątała w naszą rozmowę tego nazwiska. Poważnie Widmo masz jakąś obsesje czy co? - Dobrze zna odpowiedź na to pytanie, więc ją ignoruje.
Obi-wan
Jestem zaskoczony, tak samo jak pozostali. Judy najbardziej poukładana i grzeczna dziewczyna jaką poznałem właśnie kłóci się z Widmo. Nie rozumiem o co chodzi.
- Widmo - Słyszę głos mojej matki jest spokojny i opanowany - Witaj - Spogląda w kierunku dziewczyny a później naszym - Mistrzowie.
Odwzajemniamy skinienie głowy i obserwujemy dalszy ciąg wydarzeń.
- Widmo w imię burmistrza miasta chciałabym ci podziękować - Widzę jak Judy otwiera z niedowierzania usta a Widmo nerwowo zaciska ręce w pięści. Pierwszy raz mogę wyczuć jej emocje. I nie tylko ja, ale także Anakin i Mace.
Żal, ogromny żal... I smutek... Zagubienie? Ból i Gniew? Ale przede wszystkim ogromny żal. Nie potrafię poskładać tych emocji w całość.
Podchodzi do nas jeszcze jedna nastolatka ma kasztanowe krótkie włosy oraz zielone oczy. Staje obok Widmo i zerka niepewnie w kierunku gubernator.
- Co jest? - pyta z zdziwioną miną. Jakby nie mogła uwierzyć, że Widmo i pani burmistrz stoją obok siebie.
- Przyszłam podziękować Widmo i pogratulować jej odwagi oraz zręczności podczas - Nowa dziewczyna bierze Widmo za rękę jakby potrafiła przewidzieć co zaraz się stanie. Próbuje ją odciągnąć, ale jest za późno. W mgnieniu oka policzkuje panią burmistrz, która upada na ziemię.
- Wal się - syczy rudowłosa po czym odtrąca rękę dziewczyny i szturcha barkiem Judy odchodząc. Od razu podbiegamy do kobiety natomiast nastolatki nawet nie drgną.
- Czy ja się przesłyszałam? - pyta nowa.
- Nie Margo - odpowiada 30-latka. - Chciałam podziękować Widmo, ale nie rozumiem czemu tak zareagowała.
- Nie wierzę - mruczy pod nosem Judy.
- Ja też - odzywa się Anakin - Wydawała się taka...
- Jak mogłaś to zrobić?! - Judy przerywa Anakinowi i naskakuje na matkę. - Nie dziwię się, że cię uderzyła. Zasłużyłaś.
- Co? - Razem z pozostałymi Jedi mówimy równocześnie.
- Sprowokowałaś Widmo, to było okrutne co zrobiłaś! Dziwię się, że Widmo już dawno temu cie nie uderzyła - mówi po czym szybko odchodzi. Podnosimy burmistrz, a Margo klaszcze w dłonie.
- Brawo, brawo. Dała pani piękny popis. Idąc dalej tą drogą straci pani także Judy. Radzę odczepić się od Widma, bo następnym razem to ja panią walnę - mówi po czym odchodzi.
---
Wiem, że błędy są, ale akurat piszę ten rozdział w pośpiechu. Nie podoba mi się to w jakim stylu to napisałam ale nie mam czasu na poprawę.
Obiecuję że kolejny rozdział pojawi się jeszcze w tym tygodniu, najprawdopodobniej w sobotę albo niedzielę.
Dedyk dla wszystkich!!!