środa, 13 lipca 2016

Rozdział 1

Obi-wan:

Nie wiem jak to możliwe, że ta zaledwie szesnastoletnia dziewczyna pokonała Ventress. Jestem zły jak pozostali, że ją wypuściła, ale dobrze powiedziała. Jej ta sprawa nie dotyczy. Czuję jakąś dziwną więź między mną a Widmo.
Widmo... Zaledwie tylko tyle o niej wiem, że nazywa się Widmo, albo tak na nią wołają. Muszę... To znaczy musimy z nią porozmawiać. 
 - Tam jest - Wskazuje Anakin na schodu prowadzące do jakiejś kawiarenki. Siedzi sama głęboko zanurzona w myślach.
Nie zauważa, że się do niej zbliżamy. Po dwóch minutach stoimy na przeciwko niej. Otwieram usta, by ją poinformować, że tu stoimy, ale ona mnie wyprzedza. 
 - Pani gubernator was szuka - informuje nie podnosząc wzroku.
Pani gubernator inaczej pani burmistrz, albo pani Kenobi. Wszystko się sprowadza, że to moja matka. Nie wiedziałem, że jest tak wysoko w urzędzie Republiki. Byłem niezmiernie zaskoczony, gdy odkryłem prawdę, ale też bardzo szczęśliwy. Ostatni tydzień spędziłem z nią i moją młodszą siostrą Judy. 
 - Później do niej pójdziemy, teraz chcemy porozmawiać z tobą - oznajmia Mace spokojnym głosem. Dziewczyna podnosi na nas wzrok i wstaje. 
 - Nie mam wam nic do powiedzenia - Zakłada ręce na piersi. No widzę, że dziewczyna ma charakterek. Zapowiada się ciężka rozmowa.
 - A więc... - zaczął niepewnie Anakin - nie jesteś Jedi tak?
 - A czy wyglądam na Jedi? - odpowiada pytaniem na pytanie, ale czuć w jej głosie rozdrażnienie. Próbuję wyczuć jej emocje, ale skutecznie mi to utrudnia. 
 - Nie - odpowiadam spokojnie. 
 - Pokonałaś Ventress. Wykazałaś się olbrzymią odwagą, sprytem i zręcznością w walce. Wielu Jedi poległo w starciu z nią, ale tobie się udało - przemawia mistrz Windu.
 - Uratowałaś wiele osób jesteś... 
 - Tchórzem - Zerkam na osobę, która to powiedziała. Stoi za Widmem. To Judy. Dziewczyna rozpoznaje głos. Zaciska mocno szczękę i uśmiecha się sztucznie. 
 - Judy - mówi po woli i z sztucznym entuzjazmem.
 - Daruj sobie tą radość. Widzę, że tchórz wyszedł z ukrycia - syczy w kierunku nastolatki.

Widmo:

A było tak dobrze. Rozmowa z Jedi nie była, aż taka zła. Niestety co dobre szybko się kończy. 
Judy Kenobi jak zawsze ma idealne wyczucie czasu. A jakby kto inny nazwał mnie tchórzem oberwałby za to. Ale nie oma...
 - Tchórz? Nie jestem tchórzem.
 - Nie? A jak nazwać kogoś kto ucieka przed problemami i ukrywa się przez tydzień nie wiadomo gdzie i z kim - Opiera ręce na biodrach.
 - Miałam sprawy do załatwienia a ciebie nie powinno to w ogóle obchodzić. Ale wiem po co tu przyszłaś.
 - Niby po co? - Jej głos jest prowokujący, ale jedyną osobą, która może mnie wyprowadzić z równowagi to pani Kenobi.
 - Chcesz mi podziękować za uratowania życia...
 - Bzdura, jesteś ostatnią osobą której będę za cokolwiek dziękować!
 - A co? Wielcy KENOBI nie dziękują? Nadszarpuje to wasze zasady o honorze i bla bla bla? - pytam akcentując nazwisko.
 - Co by to było gdybyś nie wplątała w naszą rozmowę tego nazwiska. Poważnie Widmo masz jakąś obsesje czy co? - Dobrze zna odpowiedź na to pytanie, więc ją ignoruje.

Obi-wan

Jestem zaskoczony, tak samo jak pozostali. Judy najbardziej poukładana i grzeczna dziewczyna jaką poznałem właśnie kłóci się z Widmo. Nie rozumiem o co chodzi. 
 - Widmo - Słyszę głos mojej matki jest spokojny i opanowany - Witaj - Spogląda w kierunku dziewczyny a później naszym - Mistrzowie.
Odwzajemniamy skinienie głowy i obserwujemy dalszy ciąg wydarzeń.
 - Widmo w imię burmistrza miasta chciałabym ci podziękować - Widzę jak Judy otwiera z niedowierzania usta a Widmo nerwowo zaciska ręce w pięści. Pierwszy raz mogę wyczuć jej emocje. I nie tylko ja, ale także Anakin i Mace.
Żal, ogromny żal... I smutek... Zagubienie? Ból i Gniew? Ale przede wszystkim ogromny żal. Nie potrafię poskładać tych emocji w całość. 
Podchodzi do nas jeszcze jedna nastolatka ma kasztanowe krótkie włosy oraz zielone oczy. Staje obok Widmo i zerka niepewnie w kierunku gubernator.
 - Co jest? - pyta z zdziwioną miną. Jakby nie mogła uwierzyć, że Widmo i pani burmistrz stoją obok siebie.
 - Przyszłam podziękować Widmo i pogratulować jej odwagi oraz zręczności podczas - Nowa dziewczyna bierze Widmo za rękę jakby potrafiła przewidzieć co zaraz się stanie. Próbuje ją odciągnąć, ale jest za późno. W mgnieniu oka policzkuje panią burmistrz, która upada na ziemię.
 - Wal się - syczy rudowłosa po czym odtrąca rękę dziewczyny i szturcha barkiem Judy odchodząc. Od razu podbiegamy do kobiety natomiast nastolatki nawet nie drgną.
 - Czy ja się przesłyszałam? - pyta nowa.
 - Nie Margo - odpowiada 30-latka. - Chciałam podziękować Widmo, ale nie rozumiem czemu tak zareagowała. 
 - Nie wierzę - mruczy pod nosem Judy.
 - Ja też - odzywa się Anakin - Wydawała się taka...
 - Jak mogłaś to zrobić?! - Judy przerywa Anakinowi i naskakuje na matkę. - Nie dziwię się, że cię uderzyła. Zasłużyłaś.
 - Co? - Razem z pozostałymi Jedi mówimy równocześnie.
 - Sprowokowałaś Widmo, to było okrutne co zrobiłaś! Dziwię się, że Widmo już dawno temu cie nie uderzyła - mówi po czym szybko odchodzi. Podnosimy burmistrz, a Margo klaszcze w dłonie.
 - Brawo, brawo. Dała pani piękny popis. Idąc dalej tą drogą straci pani także Judy. Radzę odczepić się od Widma, bo następnym razem to ja panią walnę - mówi po czym odchodzi.








---
Wiem, że błędy są, ale akurat piszę ten rozdział w pośpiechu. Nie podoba mi się to w jakim stylu to napisałam ale nie mam czasu na poprawę. 
Obiecuję że kolejny rozdział pojawi się jeszcze w tym tygodniu, najprawdopodobniej w sobotę albo niedzielę. 
Dedyk dla wszystkich!!!







niedziela, 3 lipca 2016

Prolog

Stewoja, stolica-Nevilum, rynek główny-plac, 19:55



 - To nie ujdzie ci na sucho - odezwał się grobowym głosem Mace Windu. Jednak w jego sytuacji nie mógł zrobić nic więcej. On oraz Anakin Skywalker i Obi-wan Kenobi mieli związane ręce. W znaczeniu dosłownym jak i przenośnym. Byli przywiązani do trzech pali na środku placu. Naprzeciwko nich na ziemi zostali związani mieszkańcy stolicy. Siedzieli na ziemi z wzrokiem wbitym w nogi. Nie chcieli ryzykować szybkiej śmierci, chociaż i tak ich wszystkich to czekało. Obok zakładników stali uzbrojeni łowcy nagród.
 - Nie? A ja myślę, że tak. Bo kto mi przeszkodzi? Wy? - przed nimi stanął Cat Bane. To w jego rękach było życie trzech Jedi oraz mieszkańców.
Nikt nie odpowiedział, mistrzowie mierzyli złowrogiego łowcę morderczymi spojrzeniami. 
 - Tak właśnie myślałem, z przyjemnością zabiłbym was, ale niestety to zadanie nie należy do mnie. Złotko - zwrócił się w stronę pobliskiego budynku. Ciekawość wzięła górę i wszyscy zerknęli w tamtą stronę. 
 - Witajcie, stęskniliście się? - zapytał przesiąknięty słodkością głos należący do Assaj Ventress.
 - Załatw to szybko, zabij Jedi a moi ludzie pozbędę się reszty - syknął Cat w kierunku dathomiranki. Wiedźma obrzuciła go wzrokiem i podeszła do swoich ofiar. W tym samym czasie Bane wsiadł na skuter i odjechał. Ventress zbliżyła się do wybrańca.
 - Co my tu mamy? - chwyciła jego podbródek i uniosła go do góry - Stęskniłeś się kochanie?
 - Ventress... - wysyczał Skywalker.
 - To kogo mam zabić najpierw? - odpaliła czerwone miecze i odeszła parę kroków w tył - No?
 - Może mnie? - do uszu wszystkich dobiegł dziewczęcy głos a po chwili z powietrza spadła na ziemię dziewczyna. Wylądowała między Ventress a Jedi. Odpaliła swoje biało - błękitne miecze i ustawiła się w pozycji obronnej.
 - Chyba nie zaprosiłaś mnie do zabawy? - powiedziała nastolatka i obróciła ostrzem w ręce. Jej twarz ukryta była pod hełmem.
 - Kim jesteś?! - wysyczała Assaj gotowa do odbioru ataku.
 - Ja? Nikim ważnym - dziewczyna wbiła się w powietrze oraz przeleciała nad przeciwniczką zadając jej cios. Assaj przeszła do kontrataku. Zaczęła wymachiwać swoimi czerwonymi mieczami próbując pociąć konkurentkę. Nastolatka z łatwością odbierała ciosy uczennicy Sith'a i zadawała własne. Po chwili Ventress wyskoczyła do góry z zamiarem zaatakowania ale rywalka tylko czekała na ten ruch. Wykonała półobrót i kopnęła w kolano Assaj. Dathomiranka upadła na ziemie i wrzasnęła z bólu. Jednak widząc nadchodzącą w jej kierunku dziewczynę szybko się podniosła i wycofała.
 - Atakować ją! Wszyscy! - wrzasnęła do łowców stojących przy zakładnikach a sama utykając się odsunęła. 
Lawina pocisków poleciała w kierunku nastolatki która odbijała pociski z coraz większym trudem. Kiedy zaczęła opadać już z sił, wyłączyła miecze i wyciągnęła błyskawicznie ręce do przodu. Pod wpływem mocy posłała łotrów daleko w tył. 
 - Kim ty jesteś?! - przygotowała się do ataku Ventress - Pokaż swoją twarz! Tylko tchórze się ukrywają pod maską!
 - Wołają na mnie Widmo - przemówiła i sprawnym ruchem zdjęła hełm. Jej ognisto rude włosy ułożyły się falami na ramionach - Lepiej?
 - O wiele - z zaskoczenia wbiła się w powietrze i zaatakowała Widmo. Dziewczyna poderwała się do góry oraz zasłoniła się mieczami. Ostrza czerwone i biało - błękitne natarły na siebie. Dathomiranka coraz mocniej przygniatała przeciwniczkę. Widmo kopnęła Assaj i odskoczyła w tył posługując się mocą odepchnęła rywalkę. Ta jednak wbiła miecze w ziemie i syknęła gniewnie. Wiedźma rozejrzała się dookoła łowcy byli nie przytomni a ona sama nie dawała rady tej... No właśnie kim ona jest?
 - Nie znam cię Jedi... - zaczęła, ale przerwała bo jakaś siła zaczęła ją unosić i dusić. Spojrzała przed siebie Widmo stała i posługując się mocą dusiła ją.
 - Jeśli jeszcze raz nazwiesz mnie Jedi lub porównasz do nich to cie zabije! Zrozumiane?! - zgniotła palce jeszcze bardziej a Ventress chwyciła za gardło próbując uwolnić się.
 - Taaak... - powiedziała ledwie łapiąc oddech. Oczy Widma stały się intensywniejsze po chwili jednak znowu miały swój naturalny kolor a ona puściła Assaj. Wyłączyła miecze i udała się w kierunku Jedi, którzy przyglądali się jej bacznie.
 - Co... Co ty... robisz? - próbowała łapać oddech wiedźma.
 - A nie widać? Uwalniam Jedi - odwróciła się na pięcie i posłała jej uśmiech.
 - A co ze mną? Nie zabijesz mnie? - Widmo przystanęła słysząc te słow.
 - Posłuchaj nie jestem Jedi i nie mam nic przeciwko tobie. No może próbowałaś zabić moich przyjaciół ale... Nie wiem, wybaczam ci a i jeśli nie chcesz iść za kratki radzę uciekać - skierowała się znów w kierunku mistrzów. W ich oczach czaiło się zdziwienie, podziw a w oczach Mace także złość.
Widmo stanęła przed wybrańcami mocy i w momencie kiedy odpaliła jeden ze swoich mieczy rozległ się ryk silnika. Ventress odleciała. 
 - Coś ty zrobiła! - wydarł się na nią Windu zanim zdążyła ich uwolnić.
 - Zapominasz chyba, że jeszcze cię nie wypuściłam - oznajmiła a Windu się skrzywił.
Wzięła rozmach i przecięła węzły Jedi.


Stewoja, stolica-Nevilum, tego samego dnia 5 godzin wcześniej

Widmo:

Czuję się winna, mogłam to przewidzieć i ich ochronić. A teraz? Co mogę? Pozostało mi jedynie patrzeć jak te kreatury pozbawione samodzielnego myślenia kierowane jedynie żądzą pieniędzy więżą moich przyjaciół. Gdybym tylko nie uciekła tydzień temu może mogłabym coś zrobić? Po co wyjeżdżałam z Nevilum... Lecz nie podam się uwolnię moją rodzinę i przyjaciół. 
Jeden z łowców odwrócił się w stronę dachu na którym się ukrywałam. Szybko zbiegłam i schowałam się za niewielkim murkiem. Chyba mnie nie zauważył. Podnoszę głowę i widzę trzy nieznajome mi sylwetki. Nieznajome ale od razu poznaje kim są. To Jedi. Co robią Jedi w Stewoji? Wypełnia mnie gniew ale nie daje mu się opanować. Uratuje rodzinę, przyjaciół oraz Jedi.














---
Powróciłam z nowym pomysłem na Widmo!
Tak jak już pisałam w powitaniu wróciłam. Mam głowę pełną nowych pomysłów i weny. Na razie postanowiłam pisać tylko tego 1 bloga ale może w przyszłości wrócę do starych.
Informacja dla fanów Ahsoki: Ahsoka będzie jedną z bohaterek tego bloga, to ona będzie kluczem do rozwiązania zagadki. Jakiej? To już tajemnica.
Nie pisałam przez dłuższy okres czasu więc nie zdziwię się jeśli znajdziecie dużo błędów. Chciałabym was prosić o pisanie uwag i poprawianie mnie, ponieważ każdy uczy się na błędach ja także. Jeśli widzicie błędy piszcie, nie chce by mi słodzono i pisano, że dobrze skoro tak nie jest.

Ten prolog dedykuje osobie, która mnie namówiła znowu do pisania. To dzięki niej jestem tutaj dzisiaj.
Dedyk dla Pauliny - Florence Dolores








piątek, 1 lipca 2016

Witam!!!

Witam na nowym blogu o Widmo!
Po dwumiesięcznej przerwie od blogowania i pisania wena wróciła z urlopu. Mam mnóstwo nowych jak i starych pomysłów. Dlatego stworzyłam tego bloga.
Mam nadzieję, że blog oraz historia przypadnie wam do gustu.
Rozdziały będą pojawiać się raz w tygodniu w każdą niedzielę.
Serdecznie zapraszam wszystkich fanów Gwiezdnych Wojen!!!


Wasza Eira :*